poniedziałek, 27 lutego 2012

Ikony powstałe na Międzynarodowych Warsztatach Ikonopisów

Prezentujemy na naszej stronie niektóre z ikon powstałych podczas Międzynarodowych Warsztatów Ikonopisów w Nowicy.




Joanna Zabagło
Trójca Starotestamentowa,  
Deska, lewkas, tempera, złoto, 50x34,5



Mariia Leginovych
Anioł Stróż 
Deska, lewkas, tempera, złoto, 62x54


Urszula Żakowska
Aniołowie oddają cześć Krzyżowi Świętemu 
Deska, lewkas, tempera, złoto, 40x33


Oksana Vynnychok
Prorok Aaron
Deska, lewka, tempera, złoto, 40x30

Danylo Movchan
Prorok Daniel w jaskini lwów 
Deska, lewkas, tempera, złoto 40x32


s. Monika Feckova OSDB
 Prorok Eliasz
Deska, lewkas, tempera, złoto, 40x30
 


Agata Słyk
Prorok Jan Chrzciciel
Deska, lewkas, tempera, złoto, 65x30

Andriy Hevko
Cud Archanioła Michała w Chonach
 Deska, lewkas, tempera, złoto, 41x30



Ihor Kistechok
Matka Boska Chełmska
Deska, lewkas, tempera, 40x30

niedziela, 26 lutego 2012

Droga Ikony na facebooku

Na facebooku został ufuchominy "fan page", inaczej mówiąc - strona poświęcona działalności Drogi Ikony. Sukcesywnie będą zamieszczane na niej informacje dotyczące wydarzeń warsztatowych, kursów, plenerów, wystaw, spotkań tematycznych a także wszelkiego rodzaju wiadomości promowanych przez Drogę Ikony. Nasz serwis na facebooku ma być uzupełnieniem i w pewien sposób rozszerzeniem treści obecnej strony, i skierowany jest zarówno do uczestników naszych wydarzeń jak i wszystkich miłośników ikony i ikonopisania - a w ten sposób dostępny również dla użytkowników z całego świata.

Jeśli więc posiadacie własne konta/profile na facebooku, to zapraszam Was do dołączenia do społczności "drogoikonowiczów" przez dodanie naszej strony do "ulobionych". Dzięki temu treści, które będą zamieszczane na stronie, pojawiać się będą również na Waszych facebookowych profilach. Dołączyć do "fanów" strony można na dwa sposoby:

1. przez odszukanie na facebooku strony "Droga Ikony / The Way of Icon" a następnie kliknięcie na przycisk "lubię to":


2. przez kliknięcie na przycisk "lubię to" na nowym banerku, który od teraz znajduje się na pasku bocznym naszej strony:


Poza tym posiadacze kont/profili na facebooku mogą dzielić się poszczególnymi treściami strony ze swoimi znajomymi. Pod każdym "postem", tj. wiadomością, znajdują się przyciski udostępniania. Wystarczy kliknąć na przycisk "f" a następnie postępować zgodnie ze wskazaniami. Dana wiadomość pojawi się na waszej facebookowej tablicy i będzie dostępna dla Waszych przyjaciół i znajomych:




Dzięki temu wielu spośród Waszych bliższych i dalszych znajomych będzie mogło dzielić wraz z Wami radość i pożytek płynący z działalności Drogi Ikony.

sobota, 25 lutego 2012

Ex Oriente Lux - Etiopia, po raz szósty

Zapraszamy do wysłuchania kolejnego odcinka audycji Radia Watykańskiego "Ex Oriente Lux" poświęconej Etiopii autorstwa o. Rafała Zarzecznego SJ oraz do obejrzenia zdjęć Anny Przybycińskiej z cyklu "Etiopia okiem i sercem widziana".



Etiopia okiem i sercem widziana:
Skrzydlaty święty i źródła Nilu

Debre Libanos to niewielka wioska z sanktuarium poświęconym św. Tekle Haymanotowi. Historia miejsca sięga VI w. kiedy Abba Libanos przybył na miejsce zwane Asbo i zamieszkał w grocie. Sześć wieków później urodził się Feseha Sion (Chwała Syjonu), znany później jako Tekle Haymanot.  Mając 22 lata wyruszył on głosić Ewangelię po całej Etiopii. Do Debre Libanos przybył mając lat 70 i założył monastyr. Ostatnie 29 lat życia spędził na modlitwie w grocie u stóp wąwozu. Legenda mówi, że tak długo stał na lewej nodze nie siadając i nie śpiąc, aż prawa noga uschła i odpadła. W zamian aniołowie obdarowali go skrzydłami. Stąd św. Tekle Haymanota przedstawia się jako skrzydlatego starca o jednej nodze. Mnisi mieszkają w tym miejscu do dziś, choć prawie nic nie zachowało się z pierwotnego klasztoru. Jedyną pamiątką, którą udało się nam zobaczyć, był pięknie rzeźbiony drewniany krzyż, przechowywany w grocie gdzie mieszkał święty. W 1937 roku Włosi okupujący Etiopię stracili 297 mnichów z Debre Libanos. Ich prochy spoczywają w niewielkim mauzoleum obok kościoła.

O Nilu słyszymy najczęściej z kontekście Egiptu. Nil błękitny wypływa z niewielkiego źródła w pobliżu Bahir Dar. Nie jest to specjalnie ciekawe miejsce. Chyba tylko niewielka kaplica, która przypomina zbudowaną z okorowanych gałęzi szopę, wyróżnia je spośród innych. Za to wycieczka białych turystów, to jest dla całej wioski atrakcja! Przybiegli chyba wszyscy, którzy mogli i tak, jak stali. I ten z kurczakiem pod pachą i inny z workiem na plecach, elegantka z dzieckiem i chłopiec  ze stadkiem kóz…

Bahir Dar ma jeszcze inne ciekawe miejsce – niższe seminarium. Obrazek to bardzo oryginalny. Kilkanaście malutkich, drewnianych domków, pokrytych strzechą z bardzo skromnym wyposażeniem (łóżko, baniak z wodą, torby z ubraniem) i chłopcy w różnym wieku z zeszytami i książkami. Specjalnie dla nas przeczytali fragmenty ze swoich książek i zaśpiewali jedną z pieśni religijnych. Nawet zdziwiony kurczak nie chciał uciekać, tylko przycupnął pośrodku zgromadzenia.
 Dla nas tutejsze warunki wydają się być skrajnie ubogie. Ale przejeżdżając przez wioski można zobaczyć, że tak właśnie się tu mieszka. Może domek jest większy, może z innych materiałów, ale często tak samo prosty i skromny w wyposażeniu. I jak tu nie docenić naszych domów, gdzie nawet przy -20 C na powietrzu, wewnątrz ciągle jest sucho i ciepło, a woda leci z kranu.

Nil bardzo szybko przybiera na sile i kolejna przeprawa przez rzekę wymaga wysiłku. Trzeba najpierw zjechać krętą drogą, pamiętającą jeszcze czasy okupacji włoskiej i miejscami posiadającą resztki asfaltu, aby dotrzeć do pilnie strzeżonego przez żołnierzy mostu. Obowiązuje zakaz fotografowania. Tylko skromne chatki, dzieci i niezwykłe, pękate drzewa można uwiecznić przed przeprawą. Dalej, za mostem czeka żmudna wspinaczka po stromych zboczach doliny. Jak dobrze, że tym razem pojazd nie odmawia posłuszeństwa. Dłuższy postój na ciemnej, krętej drodze, choć dostarczy wielu wrażeń (jak podziwianie rozgwieżdżonego nieba, cykanie koników polnych, czy podobnych owadów) i będzie w dobrym towarzystwie, może okazać się niebezpieczny.

Kliknij na zdjęcie aby obejrzeć pokaz



(Opis i zdjęcia: Anna Przybycińska)

wtorek, 21 lutego 2012

Rocznica śmierci Jerzego Nowosielskiego

Dziś 21 lutego mija pierwsza rocznica śmierci Jerzego Nowosielskiego. Rok temu wspominaliśmy odejście tego jednego z największych polskich artystów XX w. oraz jednego z największych światowych współczesnych twórców sztuki sakralnej. Z tej okazji warto wskazać na ostatnie publikacji poświęcene jego osobie i twórczości.

Pierwsza, to zbiór wywiadów z prof. Nowosielskim zatytułowany "Sztuka po końcu świata", przeprowadzonych m.in. przez Władysława Stróżewskiego, Janinę Paradowską, Jerzego Stajudę oraz ks. Henryka Paprockiego, których wyboru dokonała Krystyna Czerni. Książka wydana przez ZNAK właśnie pojawiła się w księgarniach.



 Więcej o książce i artyście przeczytasz na stronie onet.pl

Drugą, wartą wspomnienia w tym miejscu jest wydana niespełna rok temu biografia Jerzego Nowosielskiego zatytułowaną "Nietoperz w świątyni", której autorką jest również Krystyny Czerni. Jest to najpełniejsza opowieść o wielkim polskim ikonosipie jaka do tej pory ukazała się na naszym rynku wydawniczym. Książka także wydało wydawnictwo ZNAK.


Recenzję książki przeczytacie na stronie kulturalnie.waw.pl

"Dzieje Nowosielskiego skupiają jak w soczewce najważniejsze rozterki i dramaty mieszkańców tego zakątka Europy XX wieku” (Krystyna Czerni)

(informacja: Agata Filipkowska)

Sztuka sakralna na Ukrainie i w Polsce

Zapraszamy na wykład Ołeksandra Owerczuka ze Lwowa zatytułowany: Sztuka sakralna na Ukrainie i w Polsce na przełomie XX i XXI wieku, organizowany przez Instytut Historii Sztuki UKSW w Warszawie.

Wykład dotyczyć będzie architektury i wyposażenia kościołów katolickich, obecnie użytkowanych przez prawosławnych i grekokatolików na Ukrainie. Autor zaprezentuje przemiany po uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę w roku 1991 roku. Chce również dokonać porównań z podobnym zjawiskiem występującym na terenie południowowschodniej Polski, gdzie cerkwie greckokatolickie zostały zamienione w rzymskokatolickie po zakończeniu tak zwanej „Akcji Wisła”.

Wykład odbędzie się:
w środę, 22 lutego o godz. 11.30, przy ul. Wóycickiego 1/3, budynek nr 23, sala nr 201


zobacz szczegółowe informacje klikając na zdjęcie



(informacja: Katarzyna Jakubowska-Krawczyk)

poniedziałek, 20 lutego 2012

Ex Oriente Lux - Etiopia, po raz piąty

Zapraszamy do wysłuchania kolejnego odcinka audycji Radia Watykańskiego "Ex Oriente Lux" poświęconej Etiopii autorstwa o. Rafała Zarzecznego SJ oraz do obejrzenia zdjęć Anny Przybycińskiej z cyklu "Etiopia okiem i sercem widziana".
 

Etiopia okiem i sercem widziana:
Aniołowie i ciemne okulary

Lalibela, miasto w północnej Etiopii, położone wyżynie Abisyńskiej na wys. 2630 m. To największy i najważniejszy w architekturze sakralnej zespół 12 wolno stojących, monolitycznych kościołów skalnych (ok. XI–XII w.) ufundowanych przez pobożnego monarchę Lalibelę z dynastii Zague. Kompleks powstał, jako nowe miejsce pielgrzymkowe dla Etiopczyków, którym muzułmanie odcięli drogę do miejsc świętych w Palestynie. Budowle odtwarzają miejsca święte Jerozolimy – Wieczernik, Getsemani, Golgotę. Posadzono tu nawet drzewa oliwne, ale niestety na skutek zmian pogodowych uschły. Najczęściej spotykamy tu dwa typy kościołów: „wolno stojące” wykute w litej skale zbocza góry i oddzielone od masywu skalnego przez wydrążenie wokół głębokich rowów; lub tylko oddzielone korytarzem wokół zewnętrznych ścian budowli (dach świątyni stanowi nadal lita skała). Kościoły Lalibeli tworzą 3 grupy, wewnątrz których łączą się ze sobą na różnych poziomach za pomocą rowów i podziemnych tuneli. Dzięki swojemu położeniu świątynie były trudno widoczne i łatwe do obrony przed ewentualnymi napadami.

Świątynie mają od 3 do 5 naw oddzielonych wykutymi szeregami kolumn i kapiteli. Ich ściany i sufity ozdabiają płaskorzeźby, niekiedy dodatkowo malowane, z motywami geometrycznymi, krzyżami i gwiazdami Dawida. Rzadziej pojawiają się bardziej skomplikowane malowidła na ścianach i sufitach. Obrazy świętych spotyka się głównie na płótnach rozpiętych na drewnianych ramach, swobodnie opartych o ścianę. Świątynia to miejsce święte, więc wchodzi się do niej bez butów, a podłogę wyściełają dywany. Dachy są albo zwieńczone szczytami, albo płaskie, w formie krzyża lub prostokąta, zdobione gzymsem.

W każdym kościele jest kapłan. Ubrany w kolorowy strój z dumą prezentuje najcenniejszy skarb świątyni. Najczęściej jest to krzyż. Każdy inny i bogato zdobiony. Czasem bywa to laska – jak ta, którą podobno sam pobożny król Lalibela używał. Innym razem księga, pieczołowicie zawinięta w kolorową, płócienną okładkę.  Księga wielka i ciężka, zapisana czarnymi literami w języku gyyz na pergaminie. Kiedy kapłan pokazuje swe skarby, zakłada ciemne okulary. Nie, nie przez szacunek dla pokazywanego przedmiotu, ale dla wygody. Wyobraźmy sobie grupę turystów wchodzących słabo oświetlonego do kościoła, którzy pierwsze, co robią, to wyciągają aparaty fotograficzne i oślepiają biednego człowieka lampami błyskowymi. Jakie szczęście dla kapłana mieć takie ciemne okulary! Jeden, obdarowany takimi okularami, z radości pokazał nam m.in. swój różaniec (wygląda jak prawosławna czotka) i ozdobny parasol.

W Lalibeli jest Jordan i „ucho igielne” – wąski, wysoki przesmyk, przez który może przejść jedna osoba. Zaś przy najbardziej znanej świątyni, z charakterystycznym krzyżem na dachu,  można zobaczyć kości tych, którzy tu pielgrzymowali i pozostali na zawsze. Złożeni w jednej z nisz skalnych mówią o przemijalności tego życia i świata. W tej świątyni zachowała się XI-wieczna skrzynia, do której robotnicy składali na noc narzędzia służące do budowy kościoła. Powstał w zaledwie rok. Legenda mówi, że było to możliwe dzięki pomocy aniołów, którzy nocą kontynuowali pracę ludzi. Praca mrówcza, bo choć skała miękka, świątynia ma 3 kondygnacje, a narzędzia służące do drążenia były bardzo proste. Trzeba było wielkiej wiary, a także pomysłowości i determinacji, by ten prawdziwy cud mógł powstać.


Kliknij na zdjęcie aby obejrzeć pokaz
 

(Opis i zdjęcia: Anna Przybycińska)

poniedziałek, 13 lutego 2012

Ex Oriente Lux - Etiopia, po raz czwarty

Zapraszamy do wysłuchania kolejnego odcinka audycji Radia Watykańskiego "Ex Oriente Lux" poświęconej Etiopii autorstwa o. Rafała Zarzecznego SJ oraz do obejrzenia zdjęć Anny Przybycińskiej z cyklu "Etiopia okiem i sercem widziana".


Etiopia okiem i sercem widziana:
Zielony Tybet Afryki

Etiopia jest nazywana Tybetem Afryki. Z poziomu przepływającego tu Nilu trzeba się wspiąć szutrowymi drogami na wysokość prawie 2 tys. metrów. Ale nawet na tej wysokości ludzie pojawiają się znikąd. Wystarczy się zatrzymać, na zdawałoby się odludziu, a za chwilę jak spod ziemi wyrastają dzieci. Ubrane w najdziwaczniej skomponowane ubrania (raz strojne, raz wręcz łachmany), umorusane, patrzą ciekawie wielkimi czarnymi oczyma. Nie znają cukierków i wcale im one nie smakują. Przecież ich chleb to kwaśna indżera. Chętnie za to wezmą pustą butelkę po wodzie. Butelka to mały „skarb” – można w nią nabrać wody i pójść za stadkiem kóz. Inną ważną rzeczą jest długopis. Długopis to klucz do szkoły. Można nie mieć butów i dziurawą koszulkę, jakaś kartka się znajdzie, długopis nie. Niektóre dzieci mają na głowie kępkę niestrzyżonych włosów – to zapobiegawczy rodzice ją zostawili. Przyda się, gdy dziecko wpadnie w kłopoty – anioł stróż, będzie miał za co złapać…

Tu nie widać studni. Twarda skała pod cienką warstwą gruntu nie daje dotrzeć do wody. Woda spływa, więc idzie się po nią do źródła, strumienia i na własnych plecach niesie do domu. Liczy się każda kropla. Podobno kiedyś matka zabiła własne dziecko, które wylało z trudem przyniesioną wodę. Nikt jej nie potępił… Woda to życie. Dla białego człowieka – dopiero po zagotowaniu. Trzeba uważać – szpital jest daleko w mieście.

Ludzie z wiosek mają swoje pogotowie. Wygląda zupełnie jak w czasach Jezusa - czterech niesie ciężko chorego na domowym sposobem zrobionych noszach. Dobrze mieć takich sąsiadów czy przyjaciół. Toteż, gdy ktoś chce zamieszkać z dala od innych, pyta się go „z kim będziesz pił kawę?” No właśnie - stąd pochodzi kawa. Rośnie dziko w lasach i cały rok daje swoje czerwone owoce do przygotowania znanego nam wszystkim i jakże lubianego napoju. Tu pije się czarną kawę, ręcznie upaloną na patelni i rozdrobnioną w prostym moździerzu.

Północna, górzysta Etiopia jest … zielona. Gdy jest woda, nawet ta płytka, górska ziemia wydaje plon i to kilka razy w roku. Miłek afrykański to tutejsze zboże na chleb. Niepozorny jak trawa z wachlarzem małych, podłużnych ziaren, z których większość trzeba oddać właścicielowi ziemi, a reszta służy na obsiew i własne spożycie. Na górskiej drodze zrozumiałam przypowieść o siewcy. Siewca wyszedł siać… jedno ziarno padło na drogę i zadeptano je, drugie między przydrożne kamienie i ledwo wzeszło. Kolejne wyrosło między chwastami a te zagłuszyły je.  Wreszcie inne przykryła urodzajna gleba, zaorana parą wołów. Wyrosły w łan zboża. Ziarno wydało plon. A ta ziemia już od IV wieku wydaje plon chrześcijaństwa...


Kliknij na zdjęcie aby obejrzeć pokaz



(Opis i zdjęcia: Anna Przybycińska)

czwartek, 9 lutego 2012

Wspomnienie świętych Cyryla i Metodego

Zapraszamy nie tylko uczestników i absolwentów warsztatów na Drodze Ikony. Jest to dobra okazja do spotkania i bliższego zapoznania się z naszą działalnością, zwłaszcza dla kandydatek i kandydatów na nasze kursy.

Przyjdźcie i świętujcie z nami wspomnienie Apostołów Słowian.

13 lutego 2012, godz. 18.30
Kościół oo. Jezuitów pw. św. Szczepana, ul. św. Szczepana 1, Warszawa-Mokotów
 



Święci Apostołowie Słowian Cyryl i Metody
Mozaika z Bazyliki San Clemente w Rzymie,
gdzie znajduje się grób świętych Patronów.


Warto powrócić do lektury encykliki papieża Jana Pawła II SLAVORUM APOSTOLI, ogłoszonej z okazji 1100 letniej rocznicy apostolskiego dzieła ewangelizacyjnego świętych Cyryla i Metodego.

 

ENCYKLIKA SLAVORUM APOSTOLI

 

==> Czytaj więcej o świętych Cyrylu i Metodym

(źródło: Urszula Żakowska, Katarzyna Jakubowska-Krawczyk)

wtorek, 7 lutego 2012

Ex Oriente Lux - Etiopia, po raz trzeci

Zapraszamy do wysłuchania kolejnego odcinka audycji Radia Watykańskiego "Ex Oriente Lux" poświęconej Etiopii autorstwa o. Rafała Zarzecznego SJ oraz do obejrzenia zdjęć Anny Przybycińskiej z cyklu "Etiopia okiem i sercem widziana", które przeniosą nas do starożytnego miasta Gonder na wyżynie Abisyńskiej.



Etiopia okiem i sercem widziana:
Spadające gwiazdy, królewski koń i Mahomet

Gonder – miasto w północno-wschodniej części Etiopii, na wyżynie Abisyńskiej, położone na wysokości ok. 2200 m. n.p.m.. Założone w 1634 roku, aż do 1887 roku było stolicą kraju.  W 1941 r.miały tu miejsce prawie dziesięciomiesięczne walki pomiędzy wojskami brytyjski a okupującymi kraj Włochami.

Jako siedziba władcy – Gonder ma królewski zamek. Podobno jego architekt pochodził z Indii i dlatego okna i nisze zwieńczają wschodnie, biało-ceglanego koloru łuki. Zamek ma dwie kondygnacje i wieżę wysokości 33 m z widokiem na jezioro Tana. Kolejni władcy dobudowali  m.in. pałace, bibliotekę i salę przyjęć.  Choć z wyposażenia nic nie ocalało, sam widok baszt i murów robi wrażenie. W końcu nawet późniejsze budowle nie są tak imponujące jak ta.

Król Fasilides wybudował w Gonder łaźnie. Nie takie zwyczajne. Pośrodku sporych rozmiarów basenu stoi piętrowy budynek. Wejść można tylko przez mostek. Basen napełniano wodą z okazji religijnej ceremonii Timkat (Objawienia), w której kapłan błogosławił wodę i kropił nią wiernych. Dziś ściany basenu oplatają korzenie drzew. Wygląda to trochę, jak obraz strasznego lasu z bajek dla dzieci. Za murem łaźni znajduje się grobowiec konia o imieniu Zobel. Legenda głosi, że ukochany syn króla Gonder uciekł na tym koniu z niewoli muzułmańskiej i szczęśliwie uszedł pogoni.

Najpiękniejszą budowlą Gonder jest kościół – Debre Birhan Selassie – kościół Św. Trójcy. Kościół niezwykły - pokryty pięknym malowidłami. Tu rzeczywiście łączy się to, co niebieskie i ziemskie. Chóry aniołów zajęły najmniejsze zakamarki sufitu i łuków. Święci jeźdźcy szarżują tratując złe duchy i niewiernych.  Przyszedł tu nawet Gebre Manhus Tribus ze swoimi zwierzętami. To taki etiopski św. Franciszek. Podobno w czasie suszy pozwolił krukowi wykuć sobie oko i w ten sposób ugasił jego pragnienie. Nad nimi Nowy Testament w obrazach – Zwiastowanie, Narodzenie, ucieczka do Egiptu, modlitwa w Ogrójcu, droga krzyżowa. Ale największy dramat odbywa się w prezbiterium – Chrystus umiera na krzyżu, pomiędzy łotrami. Ten dobry – ma jasną twarz zwróconą do Mistrza, ten zły odwrócił się tyłem. Z dala spogląda Matka i Jan. Jakiś żołnierz podaje na trzcinie gąbkę z octem. Inny przebija bok. Biały i czerwony strumień wody i krwi wypływa z boku. Ta krew ożywia Adama spoczywającego w grobie pod Golgotą i otwiera bramy Szeolu. I wszystko jest prawie takie samo jak na obrazach, które znamy – prócz nieba. Moce niebieskie zostały wstrząśnięte. Słońce straciło jasność i zamknęło oczy, jakby nie chciało widzieć, co ci ludzie robią. Księżyc zabarwił się czerwienią, jakby sam spłynął krwią. A gwiazdy, jak wielkie niebiańskie łzy spływają na ziemię…

Jest jeszcze jeden, jakbyśmy powiedzieli „niepoprawny politycznie” obraz. Tuż za drzwiami, przy wejściu, diabeł prowadzi do piekła siedzącego na wielbłądzie, związanego człowieka. To Mahomet. Narazili się muzułmanie Etiopczykom najazdami i odcięciem drogi pobożnym pielgrzymom do Jerozolimy. Ale dzięki temu powstała Lalibela – Etiopska miniatura świętego miasta…

Kliknij na zdjęcie aby obejrzeć pokaz


==> Przeczytaj i posłuchaj więcej o Etiopi

 (Opis i zdjęcia: Anna Przybycińska)