W czwartą niedzielę Wielkiego Postu Kościół stawia przed nami ewangeliczny obraz Jezusa uzdrawiającego człowieka niewidomego od urodzenia. Ukazuje on nam Tego, który jest “światłością świata”, bo w Jego obecności wszelkie dotyczące nas rzeczy ukazują się takimi jakimi są naprawdę. A ujrzeć rzeczy w Jego świetle znaczy - wyjść poza same tylko wyobrażenia o nich i poza to czego się po niech spodziewamy, odsuwając na bok iluzje i uprzedzenia, które nam prawdę o rzeczach przysłaniają. A jak w trzecią niedzielę Wielkiego Postu otrzymaliśmy obietnicę “wody żywej”, która zachowa nas na życie wieczne” - a jest to woda chrztu i Ducha Świętego, którym podczas chrztu zostajemy namaszczeni, tak w tę czwartą niedzielę przyjmujemy z wiarą obietnicę “światła” mądrości i prawdy na naszą codzienną drogę - jest nim sam Chrystus, obecny w Swoim słowie.
Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata
|
Fresk współczesny |
Objaśnienie sceny
Ikona uzdrowienia przez Jezusa mężczyzny niewidomego od urodzenia nawiązuje do opisu wydarzenia przekazanego przez Jana Ewangelistę: J 9, 1-41. Jezus przechodząc z Uczniami w pobliżu świątyni spotyka niewidomego, o którego zaczynają Go pytać uczniowie: „Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy?”, szukając odpowiedzi na przyczynę przykrego stanu spotkanego. Jezus nie wdaje się w dialektykę rozjaśniania przyczyn i skutków, ale wskazuje na Ojca, który pragnie zbawienia wszystkich oraz na Siebie jako tego, którego Ojciec posłała na świat, aby przez Niego „objawiły się sprawy Boże”. Uzdrowienie niewidomego od urodzenia jest tego brzemiennym w znaczenia wydarzeniem.
Sposób przedstawiania ikony podaje Dionizjusz z Furny w swoich
Hermeneia:
„Chrystus leczy niewidomego od urodzenia. Ulica wybiegająca z jerozolimskiego grodu, na niej młody ślepiec wsparty na kiju, z torbą przewieszoną przez ramię; palce jego stóp wystają z sandałów. Przed nim Chrystus: jedną rękę kładzie mu na głowie, drugą smaruje mu oczy gliną. Za Chrystusem apostołowie, nieco dalej sadzawka z wodą, w której niewidomy przemywa swoje oczy”.
|
Uzdrowienie -Emmanouil Tzanes Bounialìs, XVII w. |
Postaciami centralnymi ikony są niewidomy i Chrystus nakładający błoto na jego oczy. Niewidomy od urodzenia jest jak ten, który śpi, dla którego jeszcze nie wzeszło światło – przypominają się tu słowa starożytnego hymnu chrześcijańskiego: "Obudź się, który śpisz, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus" (Ef 5,14). Nie posiadając światła, jest jak ten, który zna ogół rzeczy tylko pośrednio, narażony na wszelkie konsekwencje dobra i zła, które może mu przynieść kontakt z nimi. Zrażony ich bolesnym doświadczeniem, zamknięty w swoim świecie, trzyma się od nich z daleka. Chrystus w obecności pełnych zadziwienia Apostołów, którzy są tu znakiem Kościoła towarzyszącego osobie odradzającej się, smaruje niewidomemu oczy ziemią zmieszaną ze śliną, co jest nawiązaniem do biblijnego gestu stworzenia człowieka, kształtując go niejako na nowo. Po czym każe mu pójść i obmyć się w wodzie z sadzawki Siloam, na znak nowego narodzenia.
|
Sadzawka Siloam w Jerozolimie |
Widzimy to jako równoległą scenę obok lub w tle sceny głównej. Ukazany jest tam niewidomy obmywający się. Ale zanim tam dojdzie, potrzebuje jeszcze w ciemności, w której wciąż tkwi, iść w posłuszeństwie słów Jezusa. A kiedy się obmyje wodą, zobaczy rzeczy takimi jakimi ich wcześniej nie znał. Wymieniona w nazwy sadzawka Siloe, która tłumaczy się jako „Posłany”, jest symbolem Ducha Świętego dającego życie i światło prawdy. Ducha, którego „pośle od Ojca” Jezus po swoim zmartwychwstaniu. Jest ona także symbolem wody chrztu, jako zanurzeniu w śmierci Chrystusa, przez którą zanurzony otrzymuje nowe życie. O wodzie Siloe wspomina także Księga Izajasza, zaznaczając, że jest ono w Jerozolimie nurtem „co płynie łagodnie”, a którym „wzgardził” lud Jerozolimy (Iz 8, 5). Tak samo jak wzgardził łagodnym „barankiem”, którego w Jego cierpieniu, ponoszonym za wszystkich, wszyscy mieli za nic (Iz 53, 3).
|
Uzdrowienie -detal - Emmanouil Tzanes Bounialìs, XVII w. |
Na planie ikony widzimy uzdrowionego niewidomego, który wobec faryzeuszów i całego ludu składa świadectwo o Tym, który otworzył jego oczy. Nie wie on jeszcze kim naprawdę jest „człowiek, zwany Jezusem”. Teraz dopiero, wśród prób, które doświadcza, wśród pytań i niedowierzania innych, zaczyna się dla niego droga głębszego poznania, która doprowadzi go do wyznania całym sobą wiary w Syna Człowieczego w słowach „Wierzę, Panie!” oraz pełnym czci i adoracji pokłonie przed Nim.
Modlić się ikoną "Uzdrowienie niewidomego od urodzenia"
Częstym doświadczeniem jakie wynosimy z życia jest „zderzenie” z rzeczywistością: może nas ona zaskakiwać - mile lub przykro - albo nie wnosić żadnego elementu zaskoczenia - co również może rodzić uczucie zadowolenia lub zawodu. Rzeczywistość może także wzbudzać zaciekawienie (czasem niezdrowe) albo przeciwnie, może odpychać przez rodzące się w nas uczucie irytacji, pogardy lub lęku przed nią. Może też rodzić pytania o powody zaistnienia tego, na co się natykamy – dlaczego? jak to? z jakiego powodu? Albo - „kto zawinił?”
O takim przeżyciu zaintrygowania ze strony uczniów, będących świadkami spotkania Jezusa z niewidomym od urodzenia, opowiada nam Ewangelista Jan i ikona obrazująca tę opowieść. Widząc nieszczęście człowieka, które w nich samych zrodziło przykrość i obawę, chcieli szybko znaleźć odpowiedź na pojawiające się pytanie. Dlatego, zgodnie z rozpowszechnionym w środowisku poglądem, że nieszczęście jest karą za grzech, oczekiwali od Jezusa usprawiedliwienia sytuacji, co usatysfakcjonowałoby ich mniemania i oddaliło niepokój, który z konieczności rodzi się w każdym świadku ludzkiej niedoli: "Nauczycielu, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy - on czy jego rodzice?". Natomiast odpowiedź Jezusa nie rozładowała ich zaskoczenia, ale jeszcze je pomnożyła: "Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże". Jezus nie dokonał więc "usprawiedliwienia", ani nie wytłumaczył "dlaczego" przykrość dotknęła nieszczęśnika, ale powiedział coś o wiele ważniejszego: nawet dotkliwe doświadczenie, nawet jakaś osobista ułomność czy doskwierający brak może być MIEJSCEM doświadczenia mocy Bożej, przyczyną objawiania się Jego "spraw". Jezus swoją odpowiedzią i towarzyszącym jej gestem chce przekonać nas, że życiowe ciężary, nasze trudne, wstydliwe, a czasem zdawałoby się beznadziejne doświadczenia, nie są - i nigdy nie były w oczach Boga! - tylko "naszymi sprawami" (od których inni mogą co najwyżej się "odczepić"), ale są rzeczywiście "sprawami Bożymi". I nawet jeśli nie jesteśmy w stanie dojść do ich ostatecznej przyczyny, do owego nurtującego nas "dlaczego?", to jednak możemy w nich otworzyć się na Jego pełne mocy i miłości działanie.
|
Fresk bizantyjski, XIV w. |
Jezus dotykający oczu ślepourodzonego jest znakiem działania Bożej mocy i miłosierdzia w tym, co wydaje się niemożliwe. Przyjście Syna Bożego na świat jest zakomunikowaniem mu, że z Nim nastała nowa jasność, że wszystko, co jest pogrążone w mroku słabości, lęku, nienawiści itp. może być w tym świetle przemienione i uzdrowione. Choć do Niego, a nie do nas, należy znać miejsce i czas tego uzdrowienia. Dlatego Jezus zaświadcza wobec Uczniów: "Trzeba nam pełnić dzieła Tego, który mnie posłał, dopóki jest dzień". Ten "dzień" został określony ziemskim czasem życia Jezusa aż do Jego krzyżowej śmierci. Ale ten "dzień" zostaje wyznaczony również poprzez osobiście dany każdemu z nas czas nawrócenia - a więc uwierzenia Bożemu miłosierdziu i przyjęcia w wierze Jego łaski. Gest dotknięcia i pomazania błotem niewidomych oczu jest właśnie symbolem działania łaski obecnej - obiektywnie i niezmiennie - z sakramentach pozostawionych przez Chrystusa Kościołowi. To właśnie sakramenty są miejscach rzeczywistego spotkania Jezusa przebaczającego, uzdrawiającego i oświecającego. Natomiast znakiem przyjęcia tej łaski w nich obecnej jest gest wiary wyrażony w poddaniu się słowu, które im towarzyszy – na wzór niewidomego: "On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc".
|
Ikona rosyjska, XV w. |
Spotkanie Jezusa z niewidomym podkreśla ważną przestrzeń zaufania i wolności pomiędzy uzdrowionym i Uzdrawiającym. Jezus dotyka niewidomych oczu, ale dopełnienie uzdrowienia pozostawia samemu zainteresowanemu. Możemy przypuszczać, że pomimo ciekawości - "jak to jest widzieć?" - a także doświadczanego z powodu ślepoty dyskomfortu i cierpienia, niewidomy wahał się – czy pójść i obmyć się, i zaryzykować widzenie, czy może zostawić sprawy takimi do jakich się już przyzwyczaił? Bo może "ślepota" (a można pod nią podłożyć każde doświadczenie niedoskonałości), do której nawykł i z którą może już urządził sobie życie, była mu łatwiejsza i wygodniejsza niż uczyć się na być nowo - widząc! Musiał więc podjąć ryzyko, które miało zaważyć na całym jego życiu, ale którego to konsekwencje otworzyły przed nim świat do tej pory nieznany.
Tekst: Jolanta Wroczyńska, o. Jacek Wróbel SJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.