Po wakacjach, u progu nowego roku pracy i studiów, dzielimy się relacjami z przebiegu warsztatów ikonopisania II stopnia, które odbyły się w jezuickim Europejskim Centrum Komunikacji i Kultury w Warszawie-Falenicy, w dniach od 23 do 29 czerwca 2013 r. Tematem warsztatów była półpostaciowa ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem w wersji Hodogetria i Eleusa. W warsztatach wzięło udział 21 osób, absolwentów kursów podstawowych organizowanych przez pracownię "Droga Ikony" oraz z innych ośrodków. Zajęcia prowadzili: o. Jacek Wróbel SJ i Sylwia Grużewska. Poniżej dzielimy się niektórymi osobistymi refleksjami Uczestników falenickich warsztatów.
Uczestnicy warsztatów wraz z prowadzącymi |
Czerwcowy tydzień warsztatów II stopnia spędzony był w atmosferze zadumy, modlitwy, przemyśleń i twórczego pisania ikony Matki Bożej. Charyzmatyczny prowadzący warsztat, o. Jacek, wskazujący nam trudną sztukę "drogi ikony", naszą drogę, na którą wstąpiliśmy nieprzypadkowo, otworzył kolejną kartę tajemnicy ikonopisania. Udział w warsztacie jest cennym doświadczeniem, uczącym pokory, dającym nadzieję i umacniającym słuszność wyboru własnej drogi w życiu. Dziękuję. (Katarzyna)
Nie mógłbym pozostawić tych wspaniałych warsztatów bez żadnego komentarza. Wróciłem z nich bardzo zmęczony, bo w wolnych chwilach musiałem ogarniać sprawy firmowe. Ale to zmęczenie było bardzo budujące. Miałem takie odczucie jakiego doznawałem w górach, kiedy zmęczenie dawało mi satysfakcję, kiedy wreszcie stanąłem na szczycie. Myślę że stopniowo przeobraża się mój punkt widzenia co do Ikony. Kiedyś była u mnie bardziej piękną formą estetyki chrześcijańskiej niż drogą do Boga. Teraz widzę Jej świętą moc. Podczas jednych z rozważań wieczornych postawiłem sobie pytanie: jak tak naprawdę traktuję ikonę i co naprawdę o niej myślę? Jest to rozważanie o wiele dłuższe, tkwiące we mnie od wielu miesięcy polegające na tym, że aby spojrzeć w głąb duszy trzeba stanąć w prawdzie przed samym sobą. Dopiero oczyszczenie się z powłoki nieprawdziwości lub budowania dobrego wizerunku własnej osoby pozwala wyciągnąć wnioski. Obecność ikony Matki Bożej kazało mi zweryfikować co tak na prawdę w tę swoją ikonę wkładam. Pierwsze oblicze Chrystusa, które wykonałem na I stopniu, dedykowałem mojemu choremu na raka przyjacielowi. I z premedytacją używam słowo "dedykować" ponieważ nie zawiera ono w sobie wiary. Bo gdy stanąłem w prawdzie przed samym sobą doszedłem do wniosku że bliższe mi są słowa: "fajnie by było gdyby ta ikona pomogła", niż fakt pełnego zawierzenia, że moc Chrystusa mogłaby tego dokonać. A kiedy nie wkładamy w czasie malowania pełnej wiary, wtedy ikona jest tylko dewocjonalią, elementem wyposażenia domu odbieranym w kategorii "ładności" lub nie. I wtedy zdałem sobie sprawę, że bardzo ciężko jest zrobić prawdziwą ikonę. Łatwo jest za to zrobić obrazek o charakterze ikony. Odkryłem, że o ten dar wiary ściśle związany z ikoną muszę się modlić. Bo jak na razie jest z tym krucho chociaż lepiej niż było. I za to wielkie dzięki Wam i waszej misji. Dzięki Wam zrozumiałem, że do Ikony trzeba dojść drogą niełatwą... Drogą Ikony. (Wojciech)
Dla mnie osobiście warsztaty zamykały miesiąc czerwiec, w którym starałem się każdy dzień rozpocząć modlitwą do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Podczas całych warsztatów falenickich w pełni odczułem wymiar pierwszych słów Litanii "Serce Jezusa, Syna Ojca Przedwiecznego zmiłuj się nad nami. Serce Jezusa, w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone, zmiłuj się nad nami." Te właśnie słowa były rozwijane w kolejnych czytaniach i rozważaniach, modlitwach i dyskusjach w trakcie całych warsztatów. Pochylenie w pracy nad tworzeniem Ikony Maryi, pod której sercem powstało Serce Boga, było dla mnie kolejnym krokiem na drodze przemiany - tak jak prosimy w modlitwie "Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według Serca Twego". Dzięki codziennym spotkaniom z Panem Bogiem podczas porannej medytacji, południowej mszy świętej i wieczornej adoracji miałem w spokoju i ciszy czas dla pogłębionej modlitwy. Za to wszystko dziękuję ojcu Jackowi Wróblowi SJ, który perfekcyjnie przygotował całość warsztatów - i w wymiarze duchowym i materialnym. Także współprowadząca zajęcia Sylwia Grużewska pracowała z nami do ostatniego "niedomalowania" i zawsze służyła pomocą. Satysfakcja z dobrze położonych świateł, wycyzelowanych asystek, dopracowanych stópek Pana Jezusa i szat Bogarodzicy - bezcenne! Wspaniali uczestnicy, życzliwa i koleżeńska atmosfera dopełniły pełni szczęścia. Wiele dały mi także wieczorne spotkania po zajęciach. Zdobyte umiejętności plastyczne, wiedza ikonograficzna i warsztatowa, doznania duchowe to ziarno, które z pewnością obumrze i które z pewnością wyda plon obfity. Dziękuję. (Krzysztof)
Ojcze Jacku, droga Sylwio! Jestem wdzięczna Bogu, że znalazłam się w Falenicy. Dla mnie były to przede wszystkim rekolekcje, czas dla duszy. Modlitwa i kontemplacja w kaplicy wyciszyła mnie i sprawiała, że dałam radę - napisałam ikonę i dla mnie jest ona najpiękniejsza. Na początku warsztatów czułam się trochę zagubiona. Wszytko było inaczej jak w znanych mi Wadowicach, gdzie korzystaliśmy z innych pigmentów i innego wyposażenia. Ale przede wszystkim znałam tam uczestników kursu i otoczenie. Tu grupa z Garbatki onieśmielała mnie trochę, ale tylko na początku. W miarę upływu warsztatów przekonałam się, że to życzliwi ludzie, pomagający sobie wzajemnie.
Bardzo odpowiadał mi sposób prowadzenia warsztatów. Pierwszy raz spotkałam się z tym, że prowadzący nie tylko wyjaśnia teoretycznie sposób nakładania kolejnych warstw malarskich na poszczególne elementy ikony lecz pokazuje to praktycznie. Dla mnie rewelacja. Jasno, prosto, zrozumiale - nareszcie pojęłam jak się wydobywa światło z twarzy na ikonie. I malowanie rozjaśnienia na szatach też jakoś stało się prostsze. Dziękuję za tę wiedzę przede wszystkim Ojcu. Chcę również podziękować Sylwii, za cierpliwość, opanowanie i wyrozumiałość dla nas. Szczególnie w czwartkowy i piątkowy wieczór było widać zmęczenie na jej buzi ale nie zostawiła nikogo bez pomocy. Trzeba było tylko zapisać się na społeczną listę kolejkową i cierpliwie poczekać na konsultacje Sylwii. I jeszcze jedno zyskałam na tych warsztatach - nowych znajomych, których tak jak mnie wybrała ikona.
Bardzo dużo się nauczyłam i chcę uczyć się nadal na warsztatach Drogi Ikony. Ojciec Cyprian Moric, którego spotkałam na swojej drodze ikony, powiedział, że aby nauczyć się pisania ikon trzeba ich napisać ok. 20. Ja napisałam dopiero 5, więc jeszcze sporo nauki przede mną. Pozdrawiam bardzo serdecznie. (Krystyna)
Obfitą fotorelację z warsztatów można obejrzeć na naszym profilu na facebooku: klinknij na link.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.