Zapraszamy do cyklu publikacji i towarzyszącym im fotorelacjom
autorstwa Anny Przybycińskiej poświęconych kulturze Rumunii, kraju
leżącym na styku chrześcijańskich cywilizacji wschodu i zachodu.
Tak zwana kultura masowa lubi się karmić strasznościami. Horrory, potwory i wiedźmy, a w Transylwanii koniecznie Drakula. I nie ważne czy to postać rzeczywista, czy wymyślona i czy faktycznie kiedykolwiek w tym miejscu był, bo i tak „reklama dźwignią handlu”. Sigihsoara – średniowieczne miasto-muzeum wpisane na listę światowego Dziedzictwa UNESCO akurat w tej sprawie ma coś do powiedzenia. Właśnie tu, w 1431 roku, w do dziś istniejącej kamienicy urodził się Wład Palownik, zwany Dakulą. Osobliwe przezwisko tłumaczone jako „syn diabła” w rzeczywistości wzięło początek od Zakonu Smoka (smok = dragon) broniącego chrześcijaństwa przed Osmanami, do którego należał ojciec Włada. Nazwa „dragon” skojarzyła się nieszczęśliwie ze słowem „drak” – diabeł i stąd się wzięło przekręcone określenie dla „syna smoka”. Sam Wład jako hospodar wołoski zasłynął z okrucieństwa i otrzymał kolejny przydomek „palownik”. Literatura skwapliwie wykorzystała historię i wykreowała do dziś znanego bohatera horrorów.
Samo miasto Sighisoara jest niezwykle urokliwe. Najstarsze zapiski z 1191 roku określają je jako Castrum Sex. Założyli je osadnicy Sascy sprowadzeni przez króla węgierskiego, a trudniący się głównie rzemiosłem i handlem. Otoczone murem, zdobne kolorowymi kamienicami i wieżą zegarową, posiadało kilka kościołów w tym Dominikański założony w 1298 roku (obecnie ewangelicki), posiadający bogatą kolekcję dywanów perskich i położony na wzgórzu Kościół św. Mikołaja, również sięgający XIII w. Na wzgórze prowadzą do zadaszone drewniane schody o 150 stopniach.
We wnętrzu świątyni można podziwiać rzeźbione ołtarze z XVI w., a na ścianach fragmenty XV wiecznych fresków i odkryte zaledwie w 1998 roku najstarsze freski z końca XIV w. przedstawiające Ukrzyżowanie i Trójcę Św. w postaci człowieka z trzema twarzami. Po przeciwnych stronach kościoła jakby paradoksalnie usadowiły się szkoła wyższa powstała z górą pięć wieków temu i cmentarz. Na tym ostatnim dominują saskie nazwiska, a dekoracje nagrobków wskazują, że obok siebie zgodnie spoczywają ludzie różnych światopoglądów. Podczas powstania węgierskiego w 1849 r. w jednej z bitew w okolicach miasta zginął prawdopodobnie Sándor Petőfi – węgierski poeta i adiutant Józefa Bema. Jego ciała nie odnaleziono.
Tekst i zdjęcia Anna Przybycińska
Miasto Drakuli
Tak zwana kultura masowa lubi się karmić strasznościami. Horrory, potwory i wiedźmy, a w Transylwanii koniecznie Drakula. I nie ważne czy to postać rzeczywista, czy wymyślona i czy faktycznie kiedykolwiek w tym miejscu był, bo i tak „reklama dźwignią handlu”. Sigihsoara – średniowieczne miasto-muzeum wpisane na listę światowego Dziedzictwa UNESCO akurat w tej sprawie ma coś do powiedzenia. Właśnie tu, w 1431 roku, w do dziś istniejącej kamienicy urodził się Wład Palownik, zwany Dakulą. Osobliwe przezwisko tłumaczone jako „syn diabła” w rzeczywistości wzięło początek od Zakonu Smoka (smok = dragon) broniącego chrześcijaństwa przed Osmanami, do którego należał ojciec Włada. Nazwa „dragon” skojarzyła się nieszczęśliwie ze słowem „drak” – diabeł i stąd się wzięło przekręcone określenie dla „syna smoka”. Sam Wład jako hospodar wołoski zasłynął z okrucieństwa i otrzymał kolejny przydomek „palownik”. Literatura skwapliwie wykorzystała historię i wykreowała do dziś znanego bohatera horrorów.
Deesis z "Trójcą" |
Aby obejrzeć fotorelację kliknij na zdjęcie:
Tekst i zdjęcia Anna Przybycińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.